Andrzej Bembenek
Bez marynarki z głową w dół
olej, płótno, 2020
Wspomnienie o jednym spotkaniu …..
Kosobudki to urokliwe miejsce do którego miałem możliwość dotrzeć dzięki znajomości właśnie z Zenonem Polusem po moim wernisażu w Łagowie, kilkanaście lat temu. Spędzone tam razem kilka dni odkryły przede mną fragmenty, okruchy zupełnie innego Zenka niż tego, którego znałem chociażby z Instytutu Sztuki i Kultury Plastycznej czy z samej Zielonej Góry. W tych miejscach wydawał się być przesiąknięty samą sztuką, sprawiał wrażanie trudno dostępnego, tajemniczego Dyrektora, Profesora, Artysty…
W Kosobudkach pojawił się Zenek przycinający kwiaty, brodzący gołymi stopami w lodowatej rzeczce i opowiadający o tym co w niej rośnie, co pływa….o jej czystości… wirze… smaku….To Zenek, który zaparza herbatę, krząta się z zapałem wokół domu… opowiada o jego odbudowie, o wzmacnianiu murów, remoncie dachu… o ludziach którzy tam najprawdopodobniej mieszkali, o ciszy, o ptakach, o smakach… To Zenek kontemplacyjny, refleksyjny, zakochany….. To właśnie ta jego pozaartystyczna osobowość jaką wówczas poznałem tak mnie urzekła i do dzisiaj czule ją wspominam, również we własnej twórczości...